Dzisiaj u mnie pierwszy mały konkurs, ale bardzo dla mnie miły bo mogę się podzielić z wami czymś w czym sama brałam udział. Może pamiętacie jak razem z mama brałyśmy udział w konkursie Sląskich smaków. Podczas konkursu wszystkie dania zostały sfotografowane i opisane w malej książeczce wydanej przez Sląska Organizacje Turystyczna. Parę dni temu te książeczki dotarły do nas i chciałam się z Wami nimi podzielić, bo przepisy w nich są naprawdę fascynujące, kuchnia śląska niejedno ma imię i dla wielu z was może być to niezła ciekawostka. Zapraszam!
- od 11.10 do 15.10 do godz. 23.59 zamieścić w komentarzach pod tym postem przepis na wasze ulubione danie z dzieciństwa robione przez Wasze mamy, babcie czy prababcie. Podzielcie się nimi ze mną. Co wy na to? Ktoś chętny?
- i będzie mi miło jeśli przy okazji polubicie na Facebooku moją stronę, czyli Galopem przez kuchnie, ale nie jest to warunek konieczny;
Spośród uczestników wybiorę 5 osób, które otrzymają ten drobny upominek. Nie zapomnijcie podać do siebie kontaktu (maila lub nr telefonu, czy nr gg).
Informacja o wynikach konkursu zostanie opublikowana na stronie bloga i FB w dniu 16.10.2012. Nagrody zostaną wysłane zaraz po akcji. Zapraszam bo te książeczki to seria limitowana, a przepisy w nich to prawdziwe perełki.
Informacja o wynikach konkursu zostanie opublikowana na stronie bloga i FB w dniu 16.10.2012. Nagrody zostaną wysłane zaraz po akcji. Zapraszam bo te książeczki to seria limitowana, a przepisy w nich to prawdziwe perełki.
hmmm pochodzę ze Śląska, więc moje wspomnienie z dzieciństwa to tradycyjny śląski niedzielny obiad - rolada, kluski śląskie i modra kapusta. Oczywiście w Boże Narodzenie moja mama i babcia robiły zawsze Moczkę - to taki deser na zimno z suszonych owoców, piernika z orzechami agrestem it. w sumie wyglądało to jak brązowa papka, ale naprawdę wszystkim domownikom smakowało - bo to tradycyjny śląski przysmak świąteczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ps. Fan page polubię jak tylko fb zacznie działać, bo są jakieś problemy :)
Moje ulubione danie? Bliny z maczałką - przepis, który babcia przywiozła z rodzinnych stron spod Wilna. Póki żyła, robiła je dla nas sama, teraz robi je moja mama. A wyglądają tak--->
OdpowiedzUsuńhttp://belkoty.blogspot.com/2009/12/babcia-michalina-i-znak-firmowy.html
Smak dzieciństwa, który towarzyszy mi niezmiennie od ponad 25 lat to ciastka z maszynki, które mama piekła w każdą sobotę. Nie zapomnę ich smaku i całego procesu "kręcenia", kiedy to długie węże z rogami wychodziły z maszynki, a ja miałam przyjemność dzielenia ich na porcje. Cudowne chwile, które zostaną ze mną na długo i które będę pielęgnować razem z moim 6 letnim synkiem.
OdpowiedzUsuńPrzepis na ciastka z maszynki:
450 g mąki
1 szklanka cukru
3/4 kostki margaryny
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka śmietany
szczypta soli
aromat waniliowy
Mąkę z dodatkiem cukru, proszku i soli posiekać z margaryną, dodać jajka z aromatem i zagnieść ciasto. Dodać śmietanę. Zawinąć w folię i schować do lodówki na około 20 minut. Wyciągnąć i partiami kręcić przez maszynkę z nakładką. Piec w temp. 180 stopni na złoto. :)
Ja najmilej wspominam smak tzw.banduszków.To takie drożdżowe placko-pączki smażone na patelni przez moja mamę. Niestety przepisu nie mam bo mama zawsze robi na tzw.oko i ciężko jest skopiować przepis. Próbowałam i nie wychodzi, ale zawsze mogę zamówić je u kochanej mamy:)i delektować sie do woli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia Ż.
Z kuchni mojej babci wyniosłam parę pysznych przepisów, duszona kapusta, najsmaczniejsza na świecie jajecznica z grzybami,miodownik z masą grysikową , mielone, "babcine siekane" przepis na moim blogu:) http://takietampichcenie.blogspot.com/2012/07/aromatyczne-mielone.html
OdpowiedzUsuńMam bardzo dużo ulubionych potraw, które gotowała i nadal gotuje moja babcia, w sumie wybór w jej menu jest ogromny, od pysznych słodkich pierogów z jagódkami i śmietanką po barszcz biały na prawdziwym zakwasie i bardzo dobre flaki. Gdybym miała wybrać tylko jedną potrawę, tą którą najbardziej lubię, chyba nie wybrała bym żadnej. Ale jeśli mogę się z wami podzielić jedną z wielu moich ulubionych, to to zrobię :) Chodź bardzo długo podejmowałam decyzje wyboru, to chyba moim faworytem jest beza z bitą śmietaną:) dzięki temu, że moja babcia dodawała do bezy łyżeczkę octu winnego, beza była w środku lekko wilgotna a z wierzchu mega chrupiąca, wręcz można by powiedzieć, że była idealna :) Niestety, próbując kilkakrotnie odtworzyć przepis babci, nigdy nie wyszła mi tak dobra jak jej, ani tak perfekcyjnie biała, niczym królowa śniegu :) Choć mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości wyjdzie mi identyczna kopia do bezy babci :) Na moim blogu jest na nią przepis, zapraszam do wypróbowania :) A mi pozostaje tylko czekać, kiedy moja babcia znowu ją zrobi...:) Pozdrawiam Ewelina
OdpowiedzUsuńewelinaevekowalska@gmail.com
http://smakolykizkuchni.blogspot.com/2012/09/beza-z-borowkami.html
Mój ulubiony smak z dzieciństwa to proste danie. Ziemniaki,jajo sadzone i do tego mleko zsiadłe :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Najlepsze co pamiętam z dzieciństwa to leniwe na słodko (autorstwa Babci) , wtedy przeze mnie i mojego brata nazywane po prostu "kluseczkami". Robione jak zwykłe leniwe na białym serze (ale bez żadnych dodatków typu rodzynki), a po ugotowaniu wrzucane na rozgrzaną patelnię i tam podsmażane z masełkiem i cukrem. Nie dość, że pyszne same w sobie, to jeszcze z wierzchu odrobinę przypieczone, coś pysznego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
niejestempoprostu@gmail.com
Witaj,
OdpowiedzUsuńmoim ulubionym daniem z dzieciństwa to jagodzianki mojej babci. Rano,babcia plus wnuczki (a była ich całkiem spora gromadka)wybieraliśmy się na jagody. P powrocie przebraliśmy je a babcia paliła w piecu - latem! Co by jagodzianki z pieca nam upiec. Przyglądałam się jak ręcznie babcia ciasto wyrabiała, jagodami je nadziewała, potem sruu do pieca, a my ja te sępy staliśmy przed piecem i popijając mlekiem prosto od krowy czekaliśmy na jagodzianki. Gotowe jeszcze ciepłe wcinaliśmy. Lubię wracać do tych chwil wspomnieniami. Drugim daniem,no dobrze nie do końca daniem, ale smakołykiem którym sie zachwycałam było, podkradane babci ciasto na makaron pieczone na piecu - pychaaa.
Pozdrawiam
Cześć moim ulubionym daniem ,które przygotowywała moja mama są kluski tarte ze szpyrkami i bigos taki prawdziwy gotowany kilka dni ,a jeżeli chodzi o deser to blok czekoladowy ,ach co to był za smak :-)No i jeszcze nie mogę zapomnieć rosołu z domowym makaronem dziś ja robię go z moją córką .
OdpowiedzUsuńMój ukochany przepis babciny,do którego wciąż nieudolnie pragnę wracać to...kapuśniak niemieszany - jak mawiała babcia, który zimą smakował jak niebiańskie frykasy.
OdpowiedzUsuńJego "gotowanie" zaczynało się już jesienią, kiedy to w "kuchni letniej" stawała maszyna, nazywana sieczkarnią, znoszone były z ogrodu wielkie kapusty, a wuja Zbyszek od rana szorował nogi ;) Dziadek kręcił korbą, babcia dostarczała materiał, ja wyjadając do bólu brzucha pociętą kapustę, wrzucałam resztę ;) do wielkiej beczki, w której wuja chodził godzinami, przy "W Jezioranach" - zazwyczaj :) Stukot sieczkarni, chloputanie ubijanej kapusty i słuchowisko od startu produkcji przekonywało, że oto, rodzinnie, zaczyna powstawać coś, co do końca moich dni będzie siedziało mi w głowie najwspanialszymi aromatami...
Potem, gdy w spiżarni unosił się fantastyczny zapach kapusty, dziadek z ubojni w Gnieźnie, przywoził ogony...nogi...jakieś inne mięsa, których nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Wsadzano je po opaleniu nad denaturatem ;), do wielkiego kotła, w którym lądowała cebula, warzywa obrane i nieco pokrojone, pomidory latem przerobione, zioła suszące się nad piecem, a po podgotowaniu tego, właśnie królewska kapusta nogami ubijana...
Wszystko, na wciąż dokładanym piecu kuchennym, gotowało się chyba ze dwa dni...na boczku, nie przeszkadzając, aromatem coraz większym pomieszczenia owijając.
Pyszne to było...Cudowne...Niepowtarzalne i nieodtwarzalne...
Kapuśniak...
A dlaczego nie mieszany?
Nie wiem jaka była przesłanka, ale od momentu wrzucenia kapusty nie można było włożyć do garna łyżki :)
Może była to ochrona przed podjadaniem, może "czary" dawnych gospodyń? Którz to teraz wie...
Niestety nie mogę się pochwalić przepisem babci, ponieważ ani ze strony mamy ani taty babć nie pamiętam. Ale za to moja mama trwale wykształciła mój smaczek kulinarny. Od zawsze nam dogadzała ( co teraz po mnie trochę widać;)i czyni to nadal. Ale z czasów dzieciństwa najbardziej pamiętam tzw: ,,orzechowczyki". Były to rolady krucho drożdżowe z wyjątkową masą orzechową. Ile ja potrafiłam zjeść kawałków! Aż mama mówiła:" Dość~! Bo będzie Cię bolał brzuch!" Nigdy ich nie robiła z przepisu tylko z głowy. Do dziś gdy z kuchni ulatnia się zapach masy orzechowo miodowej, ślinka mi cieknie już na samą myśl jedzenia:)
OdpowiedzUsuń